Co jeść na studiach?

Dieta studentów obrosła legendą. Makaron z keczupem czy kanapka z chlebem są obiektem żartów wielu studenckich pokoleń. Jednak żarty na bok. Zastanówmy się co i gdzie jeść, żeby nie zbankrutować?

Pewnie wielu to zaskoczy, ale pełnowartościowy posiłek można zjeść już za kilkanaście złotych dziennie. Oczywiście nie będzie to pięciogwiazdkowa restauracja, ale przecież nie o to chodzi. Ma być smacznie, zdrowo i tanio. Wszystkie te kryteria spełniają np. bary mleczne. Smak domowej kuchni, jaki serwują, przyciąga do nich nie tylko studencką brać. W godzinach szczytu można tam zastać przedstawicieli praktycznie wszystkich zawodów od pracowników budowlanych po prawników w garniturach. Cena za obiad w takim miejscu z zasady nie przekracza kilkunastu złotych, a w zestawie będziemy mieli nie tylko zupę, ale i drugie danie plus kompot. W miastach studenckich bary mleczne funkcjonują doskonale i można je znaleźć w wielu miejscach. Warto skorzystać z ich oferty oszczędzając czas oraz pieniądze, których przecież studenci nie mają w nadmiarze. Drugą równie ciekawą opcją są stołówki uczelniane. Ich niewątpliwą zaletą jest lokalizacja. Najczęściej mieszczą się one w kampusie lub miasteczku uniwersyteckim, tuż obok miejsca, gdzie masz wykłady i ćwiczenia. Ceny są podobne do barów mlecznych. W stołówkach możesz także wykupić karnet na cały miesiąc i dzięki temu otrzymać korzystną zniżkę, która pozwoli Ci dodatkowo zaoszczędzić parę groszy. Zawsze możesz także spróbować gotować na własną rękę. Jednak nie zawsze będzie to opłacalne. No, chyba że zrzucisz się na składniki ze swoimi współlokatorami i ugotujecie obiad na kilka osób, wtedy zapewne będzie taniej, a dodatkowo będzie okazja lepiej się poznać.

KKw,fot.Free-Photos/Pixabay